
Ruch Chorzów – GKS Jastrzębie 4-1 (3-1)
Bramki: Bramki: Łoboda 7, 24 (k), K. Paczuła 45+1, D. Paczuła 57 – Kozłowski 25
Czerwona kartka: Chlebowski (GKS)
Ruch Chorzów: CPU – Błaszczok, Kostro, Więcek, Kolasa, M. Petrus, Szumny, D. Petrus, K. Paczuła, Łoboda, M. Surma
GKS Jastrzębie: CPU- Struch, Chlebowski, Uzdrowski, Paterak, Makarewicz, Sz. Kozłowski, Cieśla, Antas, Bałdyś, Wegański
Pierwsze w tej kolejce śląskie derby rozpoczęły się idealnie dla gospodarzy, którzy już w 7min objęli prowadzenie za sprawą Łobody. Jastrzębianie mogli wyrównać dwie minuty później, ale strzał Bałdysia przeszedł minimalnie obok bramki Ruchu. W 24min miała miejsce, jak się później okazało kluczowa akcja dla losów tego spotkania. Za faul w polu karnym czerwoną kartką został ukarany Chlebowski, a rzut karny pewnie wykorzystał Łoboda. Paradoksalnie podziałało to na zawodników GKSu jak zimny prysznic, gdyż zaledwie
60 sekund później Kozłowski zdobył kontaktowego gola. Na ich nieszczęście już w doliczonym czasie gry nie upilnowali oni K. Paczuły, który bez problemu dobił strzał Surmy.
Po zmianie stron goście w dalszym ciągu atakowali i w 53min powinni zdobyć kolejnego kontaktowego gola, ale Cieśla mając przed sobą tylko bramkarza „niebieskich” trafił wprost w niego. Zemściło się to na nich niemal natychmiast, gdyż w 57min D. Paczuła podwyższył na 4-1 Ruchu niejako zamykając mecz. Kolejne bramki mógł za to dołożyć Łoboda, ale tego dnia miał wyjątkowo rozregulowany celownik. W doliczonym czasie gry straty mógł zniwelować odrobinę Antas, ale z jego uderzeniem poradził sobie golkiper gospodarzy. Ostatecznie derby zakończyły się wysokim zwycięstwem Ruchu, choć w dużym stopniu wpływ na to miała czerwona kartka dla stopera GKSu. Gości natomiast należy pochwalić za to, iż mimo niekorzystnego wyniku ambitnie atakowali do samego końca.
Odra Wodzisław Śląski – Górnik Zabrze 4-3 (0-3)
Bramki: Lay 51, Collis 65, Silva 88, Powaga 90+2 – Jakubowicz 7, 38, Łukosz 43
Żółta kartka: Szypura (G)
Odra Wodzisław: CPU- Siwek, Gul, Wegner, Śliwa, Rolbiecki (C), Silva, Lay, Powaga, Rosak, Collis
Górnik Zabrze: Umywalnik – Szypura, Łukosz, Żuber, Adamus, Grela, Nowakowski, Tokarski (C), Chochoł, Jakubowicz, Tomanek
Drugie śląskie derby w tej kolejce rozpoczęły się identycznie jak pierwsze, gdyż podobnie jak w meczu Ruch – GKS tak i teraz gol padł już w 7min, a jego strzelcem dla gości był Jakubowicz. Odra pierwszą groźniejszą akcję przeprowadziła dopiero w 30min, ale ze strzałem głową w wykonaniu Lay’a poradził sobie Umywalnik. W 38min na 2-0 dla Górnika podwyższył ponownie Jakubowicz, a w 43min po rzucie rożnym najsprytniej w polu karnym gospodarzy zachował się Łukosz i do przerwy zabrzanie prowadzili trzema bramkami.
Jeśli ktoś popatrzył na wynik i pomyślał że w drugiej połowie nie będzie już żadnych emocji to srodze się pomylił. Gospodarze prawie od samego początku ruszyli do ataku i na efekty nie trzeba było długo czekać.
W 51min wodzisławianie zdobyli w końcu kontaktową bramkę za sprawą Lay’a, który dobił strzał Powagi,
a w 65min przegrywali już tylko jednym golem za sprawą celnego uderzenia Collisa. Górnicy widząc że to nie przelewki również zabrali się do roboty i byli blisko ostatecznego zamknięcia meczu, ale zarówno w 66min jak i w 75min na posterunku znajdował się bramkarz Odry kapitalnie broniąc strzały Chochoła i Tomanka. W 88min wysiłki gospodarzy zostały w końcu nagrodzone, gdy fantastycznym uderzeniem z 20m popisał się Silva doprowadzając do remisu. I kiedy wydawało się że ten szalony mecz zakończy się podziałem punktów gospodarze zdołali przeprowadzić jeszcze jedną kontrę, którą z zimną krwią wykończył Powaga i tym sposobem wielka remontada Odry stała się faktem. Był to na z pewnością jeden z najbardziej emocjonujących meczów jakie do tej pory miały miejsce w ELIDZE. Czapki z głów przed zawodnikami z Wodzisławia za odwrócenie losów spotkania, a zabrzanie chyba jeszcze długo będą rozpamiętywać nieprawdopodobne okoliczności tej porażki, której do przerwy zupełnie nic nie zapowiadało.
Zawisza Bydgoszcz – Śląsk Wrocław Esports 0-2 (0-2)
Bramki: Michalczuk 13, 34
Żółte kartki: Wierzbicki – Kryciński, Hruszka
Zawisza Bydgoszcz: Jaszkowski – Zdrojewski, Szyszka, Polasik, Wierzbicki, Falkowski, Ciesielski, Lara, Lewicki, Jakubik, Joudatt
Śląsk Wrocław Esports: Zemczak – Nowak, Konowalski, Polanowski, Klimas, Bola, Rolnik, Bojarowski, Hruszka, Kryciński, Michalczuk
Faworyt nie zawiódł. Tak najkrócej można podsumować trzeci dzisiejszy mecz. Wrocławianie od samego początku czuli się pewnie na boisku, błyskawicznie operowali piłką i na efekty nie trzeba było długo czekać.
W 13min gości na prowadzenie wyprowadził Michalczuk wykorzystując dobre podanie Krycińskiego. Ten sam zawodnik w 34min zdobył kolejnego gola pokazując, że dogonienie przez Uzdrowskiego w tabeli najlepszych strzelców zmotywowało go do skuteczniejszej gry pod bramką przeciwnika, czego efektem było prowadzenie Śląska Esports do przerwy 2-0.
W 59min swojej, jak się okazało jedynej okazji na kontaktowego gola doczekali się gospodarze, ale Jakubik będąc sam na sam z Zemczakiem uderzył wprost w niego. Wrocławianie w tej części spotkania grali wyrachowanie, skupiając się na solidniej obronie, wyprowadzaniu kontrataków, wyraźnie oszczędzając siły na kolejne mecze. Z kolei zawodnikom Zawiszy nie można zarzucić że nie próbowali atakować, jednak nie byli w stanie nic zdziałać przeciwko tak dobrze dysponowanemu rywalowi. Ostatecznie mecz zakończył się spokojną i zasłużoną wygraną Śląska Esports, który pewnie zmierza po tytuł mistrzowski.
GKS Tychy – Widzew Łódź 0-4 (0-2)
Bramki: Uzdrowski 6, 49, 90, Zając 42 (k)
GKS Tychy: CPU- Sajkiewicz, Mitura, Dujka, Domański, Zawadka, Trejster, Piątek, Wiśniewski , Theuerzeit, Fabich
Widzew Łódź: Skalski – Grzelak, Zdunek, Polaczyk, Mruz, Krosowski, Górczyński, Zając (C), Więsyk, Gałęza, M. Uzdrowski
Nie było niespodzianki w meczu kończącym 9 kolejkę. Widzewiacy wiedząc że Śląsk Esports zgarnął dzisiaj trzy punkty nie mogli pozwolić sobie na kolejną wpadkę i od pierwszej minuty przypuścili szturm na bramkę GKSu, czego efektem był już 6min gol Uzdrowskiego. Potem swoje szanse mieli również jego partnerzy z ataku – Gałęza i Więsyk, ale ich strzałom brakowało precyzji. W 40min bardzo ładnego gola mógł zdobyć Krosowski, ale jego uderzenie zatrzymało się na poprzeczce bramki gospodarzy. Dwie minuty później było już 0-2, gdy skutecznym egzekutorem rzutu karnego okazał się Zając.
Po zmianie stron goście szybko, bo już w 49min za sprawą Uzdrowskiego zdobyli trzeciego gola, czym zupełnie zabili mecz. Tyszanie praktycznie nie byli w stanie poważniej zagrozić bramce Widzewa, który był dziś absolutnie stroną dominującą. Na zakończenie, bo już w doliczonym czasie gry hatticka skompletował Uzdrowski obejmując samodzielną pozycję lidera w tabeli najlepszych strzelców, a widzewiacy pokazali że do końca będą się liczyć w walce o mistrzostwo ELIGI.